Adrenalina bez skipasa
Ski-toury, ski-alpinizm, foczenie, narciarstwo wysokogórskie… Dla wielu to wciąż terminy mocno tajemnicze. Innym już dawno deska czy zwykłe narty nie wystarczają. Bo większe emocje są poza szlakiem i utartą narciarską trasą.
Lubicie stać w kolejce do wyciągu? Nie? Jest na to metoda - ski-toury to prosty, ale jakże piękny i dający olbrzymią satysfakcję sposób poruszania się zimą po górach. Możemy to zobaczyć w Alpach, Pirenejach czy nawet w Tatrach Słowackich, gdzie amatorzy zimowych wędrówek głównie używają nart do poruszania się po rozległych białych przestrzeniach. Bo ski-toury to także najbezpieczniejszy sposób na zimowe wędrówki po górach.
Sprawa nie jest taka trudna jak się na pozór wydaje. W górę zasuwamy dzięki fokom, przyklejonych do spodów nart moherowych lub syntetycznych pasków. U celu foki ściągamy, oczy cieszymy widokami i zjeżdżamy dziewiczymi stokami. Cisza, spokój, wszechogarniająca biel, piękne krajobrazy, satysfakcja i radość to słowa kojarzące się ze ski-tourami.
Wielka wyrypa
W Tatrach pierwsze narty pojawiły się z końcem XIX w. Głównym ich propagatorem był Stanisław Barabasz, który wraz z Janem Fischerem w 1894 roku odbył narciarską wycieczkę nad Czarny Staw Gąsienicowy. Wielkimi fanami „foczenia” byli także Józef Oppenheim i Mariusz Zaruski, których „wyrypy narciarskie” do tej pory budzą zdumienie i respekt. Ale ski-touring na pewien czas musiał przyhamować – w latach 30. XX w. przegrał z wygodą tzw. narciarstwa przywyciągowego. W górach pojawiły się pierwsze wyciągi i kolejki, wyjazd na stok stał się łatwy i przyjemny, nie wymagał wysiłku i też dlatego narciarstwo wysokogórskie zostało zapomniane na wiele lat.
Lepsze czasy wróciły. Dzisiejsza popularność sportów ekstremalnych, chęć spróbowania czegoś innego niż jazda po przygotowanych trasach, sprawiły, że ski-toury są odkrywane w Polsce na nowo. Ów renesans zaczął się głównie w zakopiańskim środowisku ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także pośród przewodników i taterników. Z czasem „foczeniem” zarażało się coraz większe grono ludzi. W 1991 roku Piotr Malinowski z Piotrem Konopką, jako pierwsi zawodnicy z Polski, wystartowali w najbardziej znanych i najtrudniejszych, czterodniowych zawodach Pierra Menta, rozgrywanych w Alpach Francuskich.
Obecnie w Polsce istnieją dwa kluby ski-alpinistyczne, Tatrzański Klub Narciarski (TKN) TATRA TEAM z Zakopanego i Klub Skialpinistyczny Kandahar ze Śląska. W Tatrach zimowe szlaki otwarte są dla ski-alpinistów, co znaczy, że zimowym przebiegiem letnich szlaków można zarówno podchodzić na fokach jak i potem cieszyć się legalną ☺ jazdą, a w rejonie Kasprowego Wierchu są wyznaczone specjalne szlaki do podchodzenia na nartach. Można tam spotkać zakopiańskich zawodników trenujących do zawodów rozgrywanych zarówno w Polsce, jak i na Słowacji i w krajach alpejskich.
Foki, harszle, kije
Zanim wyruszymy na szlak, musimy zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Najlepiej zacząć od kupna wygodnych i dopasowanych butów (Dynafit, La Sportiva, Scarpa), a resztę sprzętu wypożyczyć. Wypróbujemy w ten sposób różne narty i wiązania, dobierając dla siebie te najlepsze. Podstawowym kryterium jest waga zestawu, nart z wiązaniami. Do pewnej jazdy w każdych warunkach najlepszy będzie ten ciężki. Gdy bardziej cenimy sobie komfort podchodzenia, lepiej kupić (wypożyczyć) lżejszy sprzęt, choć wymaga on większych umiejętności narciarskich oraz obycia ze specjalnymi lekkimi wiązaniami. Narty zjazdowe lub freerajdowe również nadają się do ski-tourów, jednak wiązanie musi być inne – musi umożliwiać podchodzenie, przy pomocy luźnej piętki, a następnie zjazd. Lekkie wiązania produkują np. firmy Dynafit i ATK, natomiast cięższe Diamir, Silvretta, Marker i inne. Podobnie wygląda sytuacja z nartami – mogą być albo lekkie albo cięższe, bardziej freerajdowe. W Polsce dużą popularnością cieszą się narty firmy Dynafit, która oferuje duży wybór modeli w zależności od płci narciarza, zasobności portfela i przede wszystkim planowanego przeznaczenia; godne polecenia są też narty tourowe firmy Ski Trab, Dynastar, Atomic i Hagan.
Oczywiście w skład kompletu ski-tourowego wchodzą jeszcze foki (np. Pomoca) i kije (Black Diamond, Dynafit lub teleskopowe kije Kohla), a także harszle (tzw. noże) potrzebne w przypadku twardego i zmrożonego śniegu, kiedy narta z foką nie chce trzymać się zbocza. Wychodząc w góry, nie można zapomnieć o zestawie lawinowym (Ortowox, Mammut, Pieps), który jest KONIECZNYM wymogiem bezpieczeństwa w górach. Składa się on z łopatki, sondy i detektora lawinowego. Posiadając pełen komplet – złożony z wymienionych trzech elementów możemy uratować życie naszemu kompanowi a dzięki detektorowi lawinowemu możemy być szybko namierzeni zarówno przez towarzyszy wędrówki jak i przez ratowników. Oczywiście trzeba również wiedzieć jak i kiedy mamy tych wszystkich zabawek używać. Co roku przed sezonem dobrze jest zrobić sobie w terenie symulowaną akcję ratowniczą, tak by przypomnieć zasady posługiwania się sprzętem lawinowym.
Przy doborze sprzętu na pewno pomoże nam sprzedawca, a jeśli na razie tylko sprawdzamy, czym jest ski-alpinizm i czy nam się spodoba, to cały zestaw można wynająć w wypożyczalni. Najlepiej zaś umówić się z instruktorem narciarstwa wysokogórskiego, pod jego okiem wybrać sprzęt i umówić się na pierwszą ski-tourową wycieczkę.
Ski-touring to więcej niż sport ekstremalny. Możliwość poruszania się na nartach w prawie każdym terenie i obcowanie z pięknem gór wysokich, daje poczucie wolności i niezwykłej wprost satysfakcji. Gorąco polecam ten sport każdemu, kto pragnie poznawać i podziwiać góry... inaczej.