Biegaj, zwiedzaj - nie śmieć
Kolorowe koszulki i spodenki wykonane z kosmicznych materiałów, równie nieziemskie buty, kompresyjne skarpety i kije, które wręcz same wnoszą zawodnika na szczyt. Tak wyglądają dziś górscy biegacze. Prawdziwi herosi. Niestety, czar pryska, gdy zobaczymy to, co zostało po nich na szlakach.
Góry, lasy, bagna czy rzeki – to tereny, gdzie to człowiek jest gościem, a gospodarzami są zwierzęta. Powinniśmy więc zostawić te tereny takimi, jakim je zastaliśmy. Ale nie zawsze o tym pamiętamy. Pół biedy, jeśli na ścieżkę czy w las trafia skórka od banana – ona prędzej czy później sama się rozłoży lub zostanie pożarta przez jakiegoś leśnego stwora. Może nie jest to posiłek odpowiedni np. dla niedźwiedzia, ale pewnie mu tak bardzo nie zaszkodzi. Prawdziwym problemem są śmieci syntetyczne – puste tubki po żelach energetycznych, butelki po izotonikach, opakowania po batonach. Ich zawartość nam, biegaczom, ma dodać siły i energii, dla zwierząt te resztki są śmiertelnym zagrożeniem, nie wspominając już o estetyce. Swego czasu internet obiegło zdjęcie, na którym były dyrektor TPN Paweł Skawiński pokazał, co stało się z łasicą, która weszła do pozostawionej na szlaku pod Giewontem plastikowej butelki. Pewnie nie rzucił jej biegacz, ale zdjęcie powinno dać do myślenia każdemu. Także górskim herosom. Niestety, górskie szlaki, po których właśnie przebiegł tabun biegaczy nierzadko wyglądają jakby odbył się tam jakiś piknik czy koncert.
Co ciekawe, parki narodowe – np. ten bieszczadzki czy tatrzański udostępniają swoje szlaki biegaczom, wierząc w to, że ci są ludźmi nieco bardziej odpowiedzialnymi od zwykłych turystów, których wwozi na szczyt Kasprowego kolejka linowa lub zasapany koń do Morskiego Oka. Swego czasu największym optymistą – naiwniakiem? - w tej materii okazał się jednak Babiogórski Park Narodowy. Otóż zezwolił on organizatorom biegu Ultra Sky Marathon Babia Góra, by trasa zawodów w większej części nie pokrywała się ze szlakami. Na przedbiegowej odprawie przedstawicielka BGPN wyjaśniała, że to dlatego, bo biegacze są takimi świadomymi turystami… Niestety, nic bardziej mylnego. Pewnie większość zawodników zachowała się odpowiednio, ale problemem jest ta mniejszość, bo opakowania po żelach walały się wszędzie. Czy biegaczy obowiązują inne zasady? Zdecydowanie nie! Może więc drodzy organizatorzy biegów górskich czas na poważnie nauczyć rozumu biegaczy? Może wzorem imprez organizowanych na Zachodzie zwyczajnie naprawdę dyskwalifikować tych, którzy śmiecą? Pewnie trudno byłoby to egzekwować, jednak we Francji czy Włoszech jakoś sobie z tym radzą. Zostawmy góry czyste.