Jak zdobyć Mnicha? Kilka praktycznych wskazówek
Najlepiej i najbardziej bezpiecznie Mnicha zdobywa się z przewodnikiem. Wycieczka taka warta jest każdej ceny, a wrażenia pozostaną na całe życie. Gdy się spodoba, wspinaczkowych dróg na Mnichu jest mnóstwo, od najprostszych do bardzo trudnych, tylko dla prawdziwych wspinaczkowych orłów. - A jeśli będziemy mieli szczęście, to spotkamy świstaki, wylegujące się w porannym słońcu - dodaje nasz przewodnik Szymon Michlowicz.
Najlepiej i najbardziej bezpiecznie Mnicha zdobywa się z przewodnikiem. Wycieczka taka warta jest każdej ceny, a wrażenia pozostaną na całe życie. Gdy się spodoba, wspinaczkowych dróg na Mnichu jest mnóstwo, od najprostszych do bardzo trudnych, tylko dla prawdziwych wspinaczkowych orłów. - A jeśli będziemy mieli szczęście, to spotkamy świstaki, wylegujące się w porannym słońcu - dodaje nasz przewodnik Szymon Michlowicz.
Legenda głosi, że swą nazwę ta wybitna turnia zawdzięcza pewnemu nieroztropnemu zakonnikowi z Czerwonego Klasztoru w Pieninach. Chcąc zaimponować kobiecie (a jakże!), zbudował maszynę latającą i poleciał z Trzech Koron do Morskiego Oka. Nie spodobało się to specjalnie Bogu (dziwne, prawda?), który huknął w niego piorunem i zamienił w skałę, czyli właśnie naszego Mnicha. Co na to tajemnicza kobieta, o tym legenda milczy. Czy to prawda, czy nie, pewne jest, że kształtem Mnich przypomina zakonnika, więc nazwa jest jak najbardziej akuratna. Podobnie jest z Zadnim czy Żabim Mnichem.
Mnich wznosi się na wysokość 2068 m n.p.m. w Dolinie Rybiego Potoku. Obok Mięguszowieckich Szczytów, jest najbardziej charakterystycznym elementem panoramy nad Morskim Okiem, obiektem westchnień tysięcy ambitnych wspinaczy. - Kiedyś tam wejdę - mówią cicho, a czasem głośno, co na własne uszy słyszał autor tych słów, wędrując “ceprostradą” na Szpiglasową Przełęcz. Północno-wschodnia ściana opada prawie 260 metrów, dając pole do popisu wspinaczom na wielu drogach, zaliczanych do najtrudniejszych w całych Tatrach. Niesamowitych wrażeń dostarcza też tatrzańska przyroda, ta bardziej ożywiona. - Jeśli będziemy mieli szczęście, to spotkamy świstaki wylegujące się w porannym słońcu, z kolei jesienią możemy trafić na jelenia lub nawet niedźwiedzia - wyjaśnia Szymon Michlowicz, wysokogórski przewodnik tatrzański. Charakterystyczny zarys Mnicha umieszczono na przewodnickich blachach.
Jak więc zdobyć Mnicha?
To proste - najlepiej i najbezpieczniej z przewodnikiem. Tak jak to uczynił Jan Gwalbert Pawlikowski pod opieką Macieja Sieczki w 1879 roku, zapoczątkowując tym samym historię polskiego taternictwa. Z kolei pierwsze zimowe zdobycie Mnicha dokonało się 31 lat później za sprawą Henryka Bednarskiego, Jerzego Cybulskiego, Walerego Goetla, Józefa Lesieckiego, Leona Loria oraz Stanisława Zdyba. Zespół jak widać był duży i wybitny, my proponujemy jednak nieco bardziej kameralny klimat: dwie osoby i przewodnik.
Szlaku na Mnicha oczywiście nie ma - można dostać się tam tylko drogami wspinaczkowymi, samodzielnie po wpisaniu się w książkę wyjść taterickich Tatrzańskiego Parku Narodowego lub pod opieką uprawnionego przewodnika tatrzańskiego, co najmniej II klasy, do czego zachęcamy, bo daje to gwarancję dobrej i bezpiecznej zabawy. Wymaga ona oczywiście dobrej kondycji - trzeba tam dojść, a potem jednak nieco się powspinać - oraz obycie z “lufą” i brak lęku przed ekspozycją. A jest ona tam spora i to z każdej strony - Mnich jest paleonunatakiem, czyli szczytem w dzisiejszym kształcie uformowanym przez lodowiec. W epoce lodowcowej Mnich (wtedy jeszcze tak się nie nazywał) wznosił się ponad lodowiec i z każdej strony otoczony był przez lód. Dziś lodowca już nie ma, ekspozycje pozostały, co cieszy wszystkich zdobywców tej wspaniałej turni.
Przewodnik zadba o bezpieczeństwo, będzie asekurował, wskaże chwyty i stopnie, a potem pokaże, jak zjechać ze szczytu w dół - to dodatkowa porcja emocji. Wyprawa zaczyna się pod schroniskiem w Morskim Oku, potem żółtym szlakiem, “ceprostradą”, w kierunku Szpiglasowej Przełęczy i czerwonym na Wrota Chałubińskiego. W tej okolicy odbijamy w bok i już bez szlaku idziemy na Mnichowe Plecy. - W ciszy, daleko od zgiełku szlaków, podchodzimy przepiękną drogą, z której obserwujemy najwyższe w polskiej części Tatr szczyty. Po drodze możemy obserwować kolejne cele, strzelistego Zadniego Mnicha (2172 m, tak, tak - niby Zadni, a jednak wyższy) i drogę na Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2438 m). Pod samym Mnichem zapewne usłyszymy głosy taterników, którzy wspinają się w ścianach - opowiada Szymon Michlowicz. Marsz ze schroniska zajmie nam ok. półtorej godziny.
Co zabrać na zdobywanie Mnicha?
Idąc z przewodnikiem sprawa jest prosta i bezproblemowa: nasz opiekun zapewnia cały potrzebny sprzęt wspinaczkowy - uprząż, kaski, linę i dodatkową asekurację. Potrzebne są więc dobre buty podejściowe - wspinaczkowe nie są wymagane na tej drodze - i ubranie, dostosowane do warunków. W plecaku warto mieć cieplejszą odzież i coś na deszcz, bo wiadomo, w “górach bywa różnie”, picie i jedzenie. Przyda się też krem z filtrem UV i - koniecznie! - telefon z wpisanym numerem alarmowym do górskich służb ratunkowych. Jak wiadomo, “w górach różnie bywa…”