Kolejny tragiczny weekend w Tatrach. Zginęło pięć osób
Śmiertelny wypadek turysty na Orlej Perci, o którym pisaliśmy w piątek, był niestety dopiero początkiem kolejnej czarnej serii w Tatrach, zarówno polskich, jak i słowackich. W piątek zginęły jeszcze dwie osoby, a w sobotę jedna po słowackiej stronie Tatr, w niedzielę natomiast odnaleziono ciało mężczyzny poniżej Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem.
W piątek w godzinach popołudniowych ratownicy Horskiej záchrannej služby zostali poproszeni o pomoc dla 58-letniego słowackiego turysty, który poślizgnął się podczas schodzenia z Kieżmarskiego Szczytu i spadł stromym zboczem w kierunku Doliny Skalistej. Jego koledzy stracili z nim kontakt wzrokowy. Na miejsce wypadku wysłano śmigłowiec. Ze względu na niekorzystne warunki pogodowe i słabą widoczność, ratownicy zostali wysadzeni z pokładu śmigłowca i rozpoczęli poszukiwania turysty pieszo. Zaklinowane ciało zostało znalezione w żlebie opadającym w stronę doliny. Niestety podczas upadku mężczyzna doznał śmiertelnych obrażeń.
Jeszcze w trakcie trwania akcji ratunkowej na Kieżmarskim Szczycie nadeszła informacja, że jedna osoba spadła z rejonu turni Kogutek w stronę Chaty pod Rysami. Tam również został zadysponowany śmigłowiec, który ze względu na słabą widoczność nie mógł zbliżyć się do ofiary wypadku. Ratownicy HZS zostali wysadzeni w rejonie Żabich Stawów Mięguszowieckich, skąd pieszo dotarli do rannego turysty. Na miejscu udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy medycznej, a następnie przenieśli go do Chaty pod Rysami. Niestety tam stan zdrowia poszkodowanego się pogorszył, a resuscytacja krążeniowo-oddechowa nie przyniosła rezultatu. Mężczyzna zmarł.
W sobotę nadeszły kolejne tragiczne wieści z Tatr Słowackich. Na linię alarmową Horskiej záchrannej služby przyszło zgłoszenie z prośbą o pomoc 36-letniemu mężczyźnie, który podczas schodzenia z Bystrej Ławki nagle stracił przytomność. Zanim na miejsce przyleciał śmigłowiec ratunkowy, mężczyzna był reanimowany przez świadków zdarzenia zgodnie z instrukcjami operatora pogotowia. Akcję reanimacyjną przejął lekarz i ratownicy, którzy dotarli na miejsce śmigłowcem. Mimo ogromnych wysiłków, mężczyzny nie udało się uratować.
W sobotę w godzinach wieczornych Centrala TOPR otrzymała zgłoszenie od rodziny o braku kontaktu z jednym z jej członków, mimo że jego telefon był ciągle aktywny. Mężczyzna w piątek udał się do Morskiego Oka. Zgłaszający zasugerowali, że turysta mógł udać się na samotną wycieczkę w rejon Przełęczy Pod Chłopkiem oraz Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego.
Zaraz po otrzymaniu zgłoszenia do Morskiego Oka udała się 6-osobowa grupa ratowników wyposażona w drony oraz urządzenie do poszukiwania telefonów komórkowych. Przed godziną 22.00 ratownicy znajdujący się w Mięguszowieckim Kotle natrafili na plecak, a następnie na ciało poszukiwanego turysty. Przyczyną śmierci mężczyzny był upadek z dużej wysokości. Ponieważ noc i trudny teren, w jakim znajdowało się ciało, uniemożliwiły natychmiastową akcję, odbyła się ona w niedzielę rano. Tuż po godzinie 8.00 na pokładzie śmigłowca przybyło 6 ratowników, którzy w noszach przy użyciu lin opuścili ciało turysty w bardziej dogodne miejsce, a następnie śmigłowcem przetransportowali je na lądowisko w Zakopanem i przekazali policji.
TOPR nieustannie apeluje o rozwagę przy planowaniu górskich wycieczek i zachęca do rezygnacji z samotnych wyjść, szczególnie wtedy, kiedy w Tatrach panują trudne warunki turystyczne. Takie właśnie warunki panują teraz w wysokich partiach Tatr, szczególnie po stronie północnej. W niektórych miejscach zalega warstwa twardego i zlodowaciałego śniegu, a upadek w takim miejscu może zakończyć się tragicznie.
Źródło: TOPR, HZS