Raki na sznurku. Petzl Irvis Hybrid
Do raków Petzl Irvis Hybrid podchodziłem trochę jak… do jeża. „Takie małe, lekkie, sznurkiem wiązane…?” Szczęka mi opadła już po pierwszym użyciu. Teraz czas na moje osobiste „wrażenia z jazdy…”.
Raki testowałem w sezonie 2021/2022 na ponad 50 wycieczkach skiturowych w Tatrach, więc „jakiś” pogląd na ich temat mam.
Zacznijmy od detali, a właściwie od wagi, bo to rzecz niezwykle ważna w górach i w skiturach. Raki Petzl Irvis Hybrid ważą jedynie 505/540g para (odpowiednio: w wersji automatycznej i półautomatycznej) wraz z systemem antisnow. Mogą być mocowane w wersji półautomatycznej (FIL FLEX) oraz automatycznej (FIL).
W komplecie wraz z rakami Petzl Irvis Hybrid otrzymujemy pokrowiec. Przód, wyposażony w sześć zębów, w tym dwa atakujące, wykonany jest z wytrzymałej stali (kiedyś powiedzielibyśmy, że ze szwedzkiej, ale dziś…? Któż to wie…?). Tylny element raków posiada cztery zęby z lekkiego stopu aluminium. Całość połączona jest ze sobą za pomocą systemu CORD-TEC.
Jeż, czyli rak
Do tematu podszedłem z dużą ostrożnością, by nie powiedzieć: nieufnością. „Takie jakieś małe te raki, chyba za lekkie, a całość połączona… sznurkiem” - myślałem - „Naprawdę sznurkiem?!”. Ale nieufność przerodziła się w niedowierzanie, a potem entuzjazm: raki Petzl Irvis Hybrid to najlepsze raki, jakich miałem okazję używać z butami skiturowymi. Dzięki niskiej wadze i niewielkim rozmiarom nie muszę się zastanawiać, czy aby na „dzisiejszej” wycieczce będą potrzebne – są tak lekkie i pakowne, że idąc w stromy teren, bez namysłu zawsze wrzucam je do plecaka.
Płynna regulacja systemu CORD-TEC pozwala na bardzo precyzyjne dopasowanie raków do butów. Nie potrzebujemy do tego żadnych narzędzi i nawet w ciężkim terenie nie sprawia żadnych problemów. Mały tip: ustawiając raki, może Wam się wydawać, że siedzą za ciasno, jednak po chwili, raki znakomicie dopasowują się do buta. Dlatego nie bójcie się początkowo bardzo ciasnego dopasowania, będą leżały jak ulał.
O „fabrycznym” systemie antisnow za wiele nie ma co się rozpisywać. Dość powiedzieć, że działa i śnieg się nie przykleja. Konstrukcja Petzl Irvis Hybrid daje radę nawet wiosną, przy bardzo mokrych śniegach.
Pokrowiec, czyli łyżka dziegciu
W komplecie z rakami dostajemy pokrowiec i to niestety jest najsłabsze ogniwo, które dla użyteczności samych raków nie ma oczywiście kompletnie znaczenia. Detale mogą jednak wkurzać: pokrowiec jest trochę za cienki i jeśli spakujemy sprzęt nieco niedbale — o co nietrudno przy szybkim przepaku na przełęczy — to ostre zęby z łatwością przebiją się na zewnątrz. Trzeba więc uważać, z czym pakujemy je do plecaka, aby uniknąć zniszczenia sprzętu (na szczęście na zjazd zwykle zakładamy na siebie puchówkę, więc raki tu szkód nie narobią).
Bądźmy jednak poważni: patrząc na wszystkie zalety raków Petzl Irvis Hybrid, problemem pokrowca niespecjalnie bym się przejmował. Z łatwością znajdziemy jakiś prosty zamiennik dla oryginalnego woreczka dostarczanego w zestawie.
Petzl Irvis Hybrid — do czego Wam się przydadzą?
Dzięki niskiej wadze i prostej konstrukcji, w rakach chodzi i wspina się znakomicie. Nie jest to oczywiście sprzęt do ciężkiego mikstowego terenu, ale z łatwością poradzą sobie ze wszystkimi stromymi żlebami i prostym mikstowym wspinaniem. Stal przedniego elementu jest naprawdę wytrzymała i nie bójcie się szybkiego zużycia.
Polecam przede wszystkim na skitury. Osobiście raków Petzl Irvis Hybrid używam z butami Dynafit TLT6 (265) oraz butami La Sportiva Solar (270). W obu przypadkach pasują świetnie.
Podsumowując: w swojej 17-letniej „karierze” skiturowej nigdy nie miałem tak dobrych raków. Lekkie, pakowne i szalenie uniwersalne. Znakomicie sprawdzą się nawet na bardzo twardych śniegach i lodzie. Oczywiście nie zapominajcie, że tył jest z aluminium więc planując przejście, np. całej Orlej Perci w zimie, weźcie coś ze stalowym tyłem. Na każdą tatrzańską turę narciarską raki Irvis Hybrid będą idealne.