Tragiczne wieści z Tatr: 21-latka zginęła spadając 1000 metrów z Rysów
Koniec roku w Tatrach niestety okazał się tragiczny. W piątek 30 grudnia 21-letnia turystka poślizgnęła się przy schodzeniu z Rysów i spadła w przepaść 1000 metrów, ginąc na miejscu.
Ok. 16:30 w piątek TOPR otrzymał zgłoszenie od towarzyszki 21-latki, że ta, schodząc z Rysów, pośliznęła się, spadła i nie ma z nią kontaktu.
Ze schroniska nad Morskim Okiem natychmiast wyruszyło na miejsce wypadku dwóch ratowników, a z centrali TOPR kolejnych trzynastu wraz z dodatkowym sprzętem.
O godzinie 17:35 ratownicy z Morskiego Oka znaleźli zaginioną turystkę, niestety bez oznak życia, ok. 150 metrów nad Czarnym Stawem. W wyniku ponad 1000-metrowego upadku śnieżno-skalnym terenem kobieta doznała śmiertelnych obrażeń, a ratownikom pozostał już tylko smutny obowiązek transportu ciała do schroniska przy Morskim Oku.
W trakcie akcji poszukiwawczej dwóch ratowników udało się na wierzchołek Rysów, żeby sprowadzić koleżankę zmarłej turystki. Podczas podejścia Wielkim Wołowym Żlebem spotkali dwóch turystów z Czech, którzy utknęli w trakcie zejścia z Rysów i również potrzebowali pomocy. W związku z tym kolejnych dwóch ratowników poszło w kierunku czeskich turystów, żeby pomóc im zejść do schroniska.
Wszyscy ratowani zostali bezpiecznie sprowadzeni, a cała akcja ratunkowa zakończyła się o 3:00 w nocy.
Jak się okazało, wszyscy turyści, w tym tragicznie zmarła, zamiast raków, które są konieczne przy takiej wspinaczce, byli wyposażeni jedynie w raczki. Ratownicy przypominają, że raczki to sprzęt, który nadaje się do wędrowania po płaskich dolinach, natomiast w wyższych partiach gór absolutnie konieczne jest posiadanie nie tylko raków, ale także czekana, lawinowego ABC oraz dużego doświadczenia w posługiwaniu się tym sprzętem.
W Tatrach nadal panują trudne warunki do uprawiania turystyki. W wielu miejscach pokrywa śnieżna jest bardzo twarda lub występują oblodzenia, w żlebach natomiast nagromadzone są spore depozyty przewianego śniegu.
Źródło: TOPR