Kontrowersje wokół nowych oznaczeń w Tatrach
“Przykre, że trzeba o tym ludziom przypominać”. Nowe znaki w Tatrzańskim Parku Narodowym wzbudziły wiele kontrowersji.
Wydawałoby się, że to sprawa oczywista i nie trzeba o tym nikomu przypominać. A jednak w ostatnich dniach przy szlakach na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego pojawiły się znaki zakazujące załatwiania… potrzeb fizjologicznych. I choć nie jest to żadna nowość - bo tego typu zakaz w regulaminie Parku jest od dawna - nie wszyscy o tym wiedzą i nie potrafią się do tego zastosować. Te “popularne” miejsca łatwo rozpoznać - po unoszącym się w pobliżu, powiedzmy sobie wprost, smrodzie - zwykle w lesie przy szlaku lub w kosówce, gdzie turyści zrobili sobie toaletę. Niestety, zostawiają też śmieci, chusteczki i inne niechlubne okazy ludzkiej działalności.
Władze parku postanowiły więc przypomnieć o zasadach i kulturze i rozmieścić stosowne znaki – tablice z kucającym ludzikiem pojawiły się m.in. na szlaku na Gęsią Szyję czy z Rusinowej Polany do Wiktorówek, gdzie istnieje realne ryzyko zanieczyszczenia wody pitej przez turystów. Kolejnym punktem jest Lodowe Źródło w Dolinie Kościeliskiej, niedaleko od przenośnych toalet. Tabliczka pojawiła się także przy Dróżnikówce na szlaku do Morskiego Oka oraz przy szałasie na Niżniej Goryczkowej Równi, gdzie z kolei narciarze (zjazdowi i skiturowi) upodobali sobie chowanie się za szałasem. W tym ostatnim przypadku pracownikom Parku podpowiadamy: tam lepiej zamontować fotopułapkę i poinformować o tym “sportowców”. Efekt murowany.
Internauci są podzieleni: jedni pomysł parkowców chwalą, innych znaki oburzają. Wydaje się jednak, że planując górską wycieczkę można przewidzieć tak burzę, deszcz jak i kupę… Dodajmy, że podobne oznaczenia już od dawna widoczne są po słowackiej stronie Tatr. Tam nie budzą już żadnych emocji.
Źródło Facebook