Merino, czyli co ta owca w sobie ma
Zanim poznałam ubrania z wełny merino, nie wiedziałam, że jedną koszulkę można nosić kilka dni, spać w niej, a ona nadal będzie nadawała się do użytku - bez uszczerbku dla samopoczucia towarzyszy podróży czy współlokatorów w schroniskowym pokoju.
Życie można podzielić na czas “przed” i “po” odkryciu merynosów. Zaczęło się niewinnie, od jednej koszulki, by w ogóle przetestować to cudo, o którym tyle słyszałam. A potem... już poszło: okazało się, że żaden wyjazd nie może obyć się bez merino w plecaku. Niby to bielizna (świetnie m.in. odprowadza wilgoć od ciała) i luźniejsze koszulki trochę tak wyglądają, jednak są modele mniej i bardziej dopasowane.
Wszystko zależy od marki. Te od Icebreakera, jednego z liderów rynku, mają fantastyczną kolorystykę, a na koszulkach nierzadko znajdują się wzory ręcznie malowane przez artystów. Dlatego nawet jeśli założymy dopasowaną koszulkę z motywem górskim czy ciekawym wzorem geometrycznym, praktycznie nikt nie zauważy, że mamy na sobie bieliznę termoaktywną.
Merino to wełna owiec rasy merynos, nieco bardziej delikatna i miękka od tej podhalańskiej. Na niektórych koszulkach może być czasem wyczuwalny delikatny meszek, ale szybko się do niego przyzwyczajamy. Jeśli komuś jednak miałby przeszkadzać, ubranie można wyprać z dżinsami (oczywiście takimi, które nie farbują) i wtedy meszek się zetrze. Wełna merino nie podrażnia i jest miła w dotyku. Może służyć jako pierwsza lub druga warstwa podczas trekkingu, praktycznie przez cały sezon.
Mamy do wyboru różne gramatury - najcieńsze (120-150g/m2) to zwykle koszulki z krótkim rękawem, które używamy latem; średniej grubości (200g/m2) - to koszulki z długim rękawem (świetne jako druga warstwa latem lub pierwsza w chłodniejszych porach!); najgrubsze (260g/m2) - bluzy, bezrękawniki oraz zimowe koszulki z długim rękawem. To samo dotyczy getrów, które ponadto także są szyte w różnych kolorach. Kolory są oczywiście wynikiem barwników - nawet w Nowej Zelandii czy Australii nie ma niebieskich czy czerwonych owiec.
Warto wiedzieć, że przy niższych gramaturach merino staje się delikatniejsze, dlatego np. nie zakładam ciężkiego plecaka bezpośrednio na koszulkę z krótkim rękawem, tylko dodaję do tego zwykle jeszcze cienką kamizelkę softshellową. Osobiście posiadam kilka koszulek z krótkim rękawem, kilka z długim, jedną ciepłą koszulkę, a nawet bezrękawnik, który jest świetnym dociepleniem, a zajmuje mniej miejsca niż np. kamizelka polarowa. Icebreaker oferuje też czapki i skarpetki, których też mam kilka. Wszystkie produkty z merino mogę szczerze polecić, ponieważ naprawdę świetnie spełniają swoją rolę i wystarczy spakować na kilkudniowy wyjazd jedną lub dwie koszulki, a będziemy mieć spokój z praniem (w awaryjnej sytuacji przepłuczemy rzecz zimną wodą i do rana będzie sucha). Jeśli pracujemy w pomieszczeniu i zimą założymy pod spodnie getry o gramaturze 200g/m2, ponieważ na zewnątrz będzie mróz, to na przystanku nie zmarzniemy, a w biurze nie będzie nam za gorąco, ponieważ merino cechuje się termoregulacją: dostosowywaniem do temperatury.
Używam ubrań Icebreaker'a od kilku lat i mimo dosyć intensywnej eksploatacji żadna z rzeczy nie zniszczyła się, nie przedziurawiła, nie straciła koloru, nie skurczyła się w praniu a przede wszystkim każda zachowała swoje właściwości. Ubrania z merino podróżują ze mną nie tylko po górach, ale były też nad morzem, zwiedzały polskie miasta czy nawet... były ze mną zimą w teatrze jako świetne docieplenie.
Odkąd odkryłam, że coś takiego istnieje, zostałam fanką ubrań z wełny merino marki Icebreaker: W jej ofercie znajduje bielizna osobista typu majtki, bokserki czy skarpetki, a także getry, koszulki aż po bluzy czy nawet kurtki. Jeśli tylko nie jesteśmy uczuleni na wełnę, warto sprawdzić i przekonać się samemu na własnej skórze! Szczegóły tu: Icebraker.