10 powodów, by nie biegać po górach. A już na pewno nie ultra
Bieganie ultra stało się tak modne, że sam zacząłeś o tym myśleć. Ale nim powiesz "tak", dobrze się zastanów i odpowiedz sobie na kilka pytań: na pewno tego chcesz? Nie szkoda ci kasy? Jesteś gotowy na śmierć? Nie szkoda ci jeszcze więcej kasy? I czy na pewno tego chcesz?
Uwaga! Niniejszy artykuł zawiera brzydkie wyrazy; mówi "jak jest", czyli całą prawdę, a jak wiadomo, prawda nie zawsze bywa ładna i opakowana w piękne słowa. Dlatego co wrażliwsi niech czytają tylko śródtytuły. To wystarczy, by odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie powinniście biegać po górach. Szczególnie zbyt długo.
Ultra zrujnuje ci życie rodzinne i towarzyskie
Właściwie to może od razu się rozwiedź, oszczędzisz sobie i swoim bliskim niepotrzebnego cierpienia. I zakończ wszelkie znajomości z niebiegaczami. Bo oczywiście, że na początku wszyscy będą cię wspierać, szczególnie jak będziesz wrzucał co chwilę te swoje samoje... z głupawym uśmiechem na fejsiunia, jaki to jesteś twardy gość/ostra laska. Tak, na początku będą za tobą jeździć i krzyczeć “Run Forrest, run”. Ale gdy okaże się, że zamiast na imieniny do cioci/mamy/taty/szwagra, zamiast na pogrzeb babci/stryja/kota/jeża znów lecisz wytarzać się błocie, coś w nich pęknie. Wtedy poznasz prawdziwe ultra – w swoim domu. Jesteś na to gotowy? Na pewno tego chcesz?
Zostaniesz brudasem
Będziesz taplał się w brudzie i nigdy, ale tak naprawdę nigdy więcej nie będziesz już czysty. Inaczej mówiąc, zawsze będziesz brudny. Tak jak twoje ubranie, twoje buty, twój plecak, skarpetki – choćbyś użył najlepszego wybielacza; będą brudne jak twoje myśli na setnym kilometrze. Zaprzyjaźnij się z błotem, kurzem i brudem; na szlaku będziesz jadł brudnymi rękami, a gdy spadnie deszcz, będziesz wyglądał dokładnie tak jak to, po czym stąpasz. I nie martw się o kolor butów, nie żadnego znaczenia, co wybrałeś podczas zakupów – po pierwszych zawodach będą szare. Wtedy będziesz jeszcze walczył, próbował je czyścić. Odpuść, szkoda czasu. I tak będą szare. Nie szkoda ci kasy?
Twoje stopy będą wyglądały jak u obcego
Widzieliście kiedyś paznokcie ultrasa? A odciski Gediminasa Griniusa? Nie, to dobrze się im przyjrzyjcie i zaprzyjaźnijcie z tym widokiem. Po pierwsze, paznokcie. Żaden manicure nie da im rady. Zresztą to niepotrzebne, bo i tak będą schodziły po kilka razy w roku. Przestaniesz to zauważać, w przeciwieństwie do twojej niebiegającej żony, partnera czy dzieci. Oni to widzą i mdli ich na ten widok. Ciebie na początku też będzie. Ale potem zaczniesz się zastanawiać, a właściwie po co mi te paznokcie? Czy da się je usunąć chirurgicznie? Najgorzej jednak jest latem, na plaży czy na basenie. - Nie, proszę pani, to nie grzybica, proszę się nie martwić, mój mąż biega ultra – tłumaczy cię żona cała w pąsach, a dzieci dyskretnie odwracają wzrok. I nie łudź się, stopom stale w bąblach żadne pedicure też nie da rady. Będą żyć swoim życiem. Czy jesteś na to gotowy?
Jest drogie
Pewnie słyszałeś te bajeczki o tym, że bieganie jest tanie, że tylko buty i bla, bla, bla… Otóż tak nie jest. Zacznijmy od tego, że do ultra biegasz więcej, więc koszty jedzenia stale rosną. Ale to i tak nic. Plecak, kije, kompresja, żele, izo, buty na skały, buty na śnieg, kurtki, getry długie, krótkie, kosmiczne zegarki. Cały ten szajs wymagany przez organizatorów biegów kosztuje fortunę. Wszystko się zużywa, kupujesz nowe i tak w koło. Jeszcze te opłaty za wyścigi! Przecież one powinny być za darmo! Naprawdę masz tyle kasy?
Trzeba się najeździć
A planowanie biegu ultra to jak misja na Księżyc. Stracisz czas i pieniądze. Jeśli mieszkasz w Szczecinie lub Suwałkach, lepiej zostań szachistą. Masz przerąbane. Najbliższe góry to prawie 10 godzin jazdy, a na zawody i tak musisz przyjechać wcześniej, zameldować się, zaaklimatyzować etc. To prawdziwa wyprawa, za którą jeszcze musisz słono zapłacić, o czym wyżej. Podobno najlepsi ultrasi szkoleni byli przez NASA. Naprawdę jesteś na to gotowy?
Niewytłumaczalne
Nikt właściwie nie wie, co to jest to ultra. A nawet jeśli im wytłumaczysz, to I tak nic z tego nie zrozumieją. Patrzą na ciebie tymi swoimi wielkimi zdziwionymi oczami, a ty po raz kolejny odpowiadasz na te same pytania. - Że biegniesz w górach 166 km? Ale w tydzień tak? No jak to nie śpicie?! Większość z twoich znajomych prawdopodobnie w życiu nie przeszła kilometra, bukłak to wg nich instrument dęty, a na myśl o jedzeniu podczas biegu robi im się niedobrze. Potem znowu swoje. - Ale że biegniesz 166 km po górach, w nocy? Naprawdę chce ci się odpowiadać na te wszystkie pytania?
Niezdrowe
Podobno wszystko, co najlepsze w życiu jest nielegalne, tuczące lub niezdrowe. Nie tym razem. Ultra na pewno nie jest tuczące, za to zdecydowanie niezdrowe. Bo na pewno umrzesz, jak miniesz linię mety po 100 kilometrach. A jak nie umrzesz, to na pewno będziesz kaleką - przestaniesz chodzić. Ludzie samochodem nie jeżdżą 100 km w ciągu jednego dnia, a ty chcesz tyle biegać. Po górach! Będą bolały cię nogi, brzuch, odwodnisz się, będziesz wymiotował, miał biegunkę, halucynację i dostaniesz choroby wysokościowej. Jesteś gotowy na śmierć?
Bo jest za gorąco
Albo za zimno. Albo za mocno wieje wiatr. Często leje I to tak, że kilka godzin biegniesz w deszczu. Sypie śnieg, jest mróz i lód. Tak, lód jest wszędzie. Dostaniesz udaru lub wpadniesz w hipotermię. Lubisz, jak ci jest zimno?
Spędzisz zbyt dużo czasu z samym sobą
Nie jesteś wcale tak interesujący, jak ci się wydaje. Zaczniesz się nudzić już po kilku kilometrach. Niektóre piosenki znienawidzisz. Wszystko cię tak rozboli, że w mózg wryje ci się tylko jedno pytanie: daleko jeszcze? Albo gdzie ta je... meta? Że niby góry są takie piękne i ich piękno osłodzi ci te chwile samotności? Pozwoli pobyć sam na sam z naturą? Napawać się tą słynną wolnością? Słodkopierdzące to i bzdurne! Po 20 godzinach w Alpach będziesz rzygać tymi górami!
Zamienisz swoje życie w piekło
A dokładniej rzecz ujmując, w permanentny obóz treningowy. Rano bieganie, wieczorem joga, w międzyczasie setki pompek. Bieganie po schodach, po górkach i wzniesieniach. Dbanie o wszystkie grupy mięśniowe. Co w zamian? Gdy dobiegniesz na metę, będziesz słaniał się na nogach, będziesz chudszy, brzydszy i zniszczony. Zdasz sobie sprawę z tego, że ledwo żyjesz, że musisz odpocząć, może nawet rzucisz to lutra, bo na pewno w czasie wyścigu będziesz sam siebie pytał: po co ja to robię? Więc może lepiej w ogóle nie zaczynaj?
Przekonałem cię? Nie? To powodzenie na nowej drodze życia!
Marcin Kijowski